sobota, 4 lipca 2009

Dzień 17 - San Pedro de Atacama

Po przybyciu rano koło 9.30 trzeba było znaleźć miejsce noclegowe. Na szczęście na dworcu były 2 osoby oferujące noclegi w hostelu. Ceny zaczynały się od 5.000 pesos czyli 10 USD w górę. Muszę przyznać, że wybrałem hostel całkiem dobrze, ale nie ze względu na standard, ale ludzi, którzy nocowali tutaj. Od razy zaprzyjaźniłem się z Chilijczylikiem i Niemcem. Hostel Cabur (hostalcabur@gmail.com) jest nieco z boku ale i tak do centrum szło się tylko 5-8 min.

W południe pochodziliśmy po mieście. Samo San Pedro de Atacama (link do ich strony) jest wiochą z ok. 2000 mieszkańców. Utrzymuje się właściwie z turystów. Na głównej ulicy jest mnóstwo małych biur podróży, sklepików, barów i restauracji. Główna ulica zwana Caracoles trochę przypominała mi ulicę z filmów o dzikim zachodzie. Ogólnie oprócz picia to nie ma co tu robić. No oprócz zwiedzania okolic, które dostarczają niezapomnianych wrażeń. Po drodze zorientowałem się w cenach wycieczek po okolicy, a jest ich z 6-8 co najmniej i wykupiłem 2 z nich. Ceny potrafią się różnić nawet o 20% więc warto się przejść tym bardziej, że wiocha jest mała. Można ją przejść może w 15 min.

Po południu z Patricio (owym Chilijczykiem) wypożyczyliśmy rowery (caly dzień 5.000 pesos, pół dnia 3.000) i pojechaliśmy 16km od San Pedro zobaczyć zachód słońca w Valley de La Luna (czyli w dolinie księżycowej ang. Moon Valley). Z przystankami jechaliśmy ok. 1,5h, co nie było to takie łatwe, bo na wysokości 2.000 m n.p.m. powietrze jest rzadsze. Momentami musieliśmy stanąć i odpocząć z 3 min. Moon Valley dostarcza pięknych wrażeń. Ogólnie jak całe Chile. Jeśli lubicie przyrodę to polecam. Widoki są przecudne !
Oczywiście dla leniwców są wycieczka gdzie zawożą minibusem na miejsce za 8.000 pesos. Plus wstęp 2.000, bo jest to teren parku narodowego. A wieczorkiem kolacja i wino chilijskie oczywiście.

A co do Niemca. Skończył mu się kontrakt w USA gdzie pracował jako inżynier i ze względu na kryzys nie mogli go zatrudnić ponownie. Postanowił więc podróżować po Ameryce Południowej przez rok. Po roku ma wrócić do USA i znaleźć pracę, bo może kryzys minie.

Zachęcam do oglądania albumu zdjęć. Dodałem nowe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz