poniedziałek, 22 czerwca 2009

Dzień 9 - Boskie Buenos

... i jestem w boskim Buenos :-)
Niestety nie wyczułem boskości. Może dlatego, że wieczór zapada jako zimową porą szybko, tzn. ok 18.15 i jest dość chłodno. Chciałbym mieć taką zimę w Polsce. Na upartego możesz nadal biegać w garniaku z długimi rękawami.
Cały dzień od 8.30 do 19.00 byliśmy w robocie. Potem szybko do hotelu by wciągnąć coś do jedzenia. Nie mieliśmy siły wyjść na zewnątrz tym bardziej, że Ademir ma jutro rano o 6.00 telecona.

Lunch zjedliśmy w zakładowej stołówce. Porcje mają naprawdę spoooore. Normlanie jak w Niemczechm, jedzonko podobne do polskiego żarcia. Schabowy (!), stek, ziemniaki i surówka... Ale mięcha walą tyle, że starczyłoby na 2 obiady. No, ale piękne steki tu mają - palce lizać. Argentyńska wołowinka - mniam mniam.

No i faktycznie z siecią komórkową tutaj coś jest nie tak. Dziś rano o 4.00 dostałem SMSa od Larysy. Potem za kilka minute tego samego, potem znów. Potem za godzinę i tak przez cały dzień z 10 takich samych SMSów. Nie sądzę, by Larysa wysłała 10 takich SMSów. Oooo przed chwilą dostałem znów (23:24 gdzie w Polsce jest 4 rano). Coś mają tutaj nie tak.

Natomiast w Brazylii połączenia komórkowe są bardzo drogie. Minuta kosztuje od 2-4 USD i zależy od odległości między rozmówcami ! Taksówkarz w sobotę powiedział, że wydaje 190 reali na rozmowy czyli coś ok 400 zł a wcale nie gada dużo.

Ogólnie Brazylia to drogi kraj. Dziś rozmawiałem z Ademirem. Porównywaliśmy ceny. Ceny odzieży kosmiczne. Para średniej klasy butów zaczyna się od 100 USD wzwyż. Dlatego Ademir kupuje markowe ciuchy w Argentynie, sportowe buty też.
Dobra kończę bo jeszcze muszę coś popisać.

A oto co znalazłem dla Was moi drodzy przyjaciele (zdjęcia z Buenos jako podkład):


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz